piątek, 2 grudnia 2016

Kage Incognito: Rozdział 3

- Stać! Kto idzie?! - zakrzyknął strażnik, widząc dwie postacie z zasłoniętymi twarzami, zbliżające się do bram miasta.
- Misja dyplomatyczna. - rzuciła sucho nieco wyższa postać, mierząc go zirytowanym spojrzeniem stalowoszarych oczu znad krawędzi szmatki zasłaniającej jej usta. Strażnik przełknął ślinę nerwowo, kiedy postacie stanęły zaledwie kilka kroków przed nim. Sądząc po sylwetkach były to dwie młode kobiety, z czego jedna z nich wyglądała na zirytowaną - o ile był w stanie to określić po wyrazie jej oczu i tym, jak stanęła z ramionami skrzyżowanymi na piersi.
- Kazekage nie poinformował nas o żadnej...
- Wobec tego ja cię informuję, 'tteba. - przerwała ostro kobieta. Dziewczyna stojąca za nią jedynie przyglądała się ciekawie zajściu, nie spiesząc się zbytnio aby wesprzeć którąkolwiek ze stron. - Przybywamy z cholernie daleka, mamy wszystkie potrzebne papiery i niewiele mnie interesuje, ile Kazekage Gaara powiedział ci na ten temat. Możesz być pewien, że został uprzedzony. - wyłożyła gniewnie wyższa kobieta, wciskając mu niewielki zwój. Niższa dziewczyna zachichotała cicho, kiedy otworzył go z głupią miną, spoglądając wprost na pieczęć pani ambasador Suny. Wyglądała na autentyczną, toteż zaprosił obie kobiety gestem do miasta. W duchu odczuwał niewysłowioną uglę, że nie postanowiły wtargnąć tam same, bo jakoś nie palił się do zatrzymywania ich - zwłaszcza tej starszej, o postawie kogoś nawykłego do wydawania rozkazów. Skinął głową na swojego zmiennika, aby zajął jego miejsce na murze, po czym zwrócił się do domniemanych dyplomatek.
- Proszę za mną. - mruknął, niezbyt zadowolony, po czym ruszył wgłąb miasta. Obie kobiety ruszyły za nim.
- Nie lubisz pustyni, Shigatsu sensei? - zagadnęła młodsza kobieta, kiedy jej mentorka zdjęła materiał z ust, odkrywając lekki grymas.
- Nie lubię upierdliwych strażników. - odparła Shigatsu, odsłaniając głowę i chowając woalkę do jednej z toreb przypiętych do pasa. - Obawiam się, że będę musiała zostawić cię na chwilę w gabinecie Kazekage, kiedy skończymy negocjacje. Będziesz tam bezpieczna, a ja będę mogła w spokoju załatwić kilka spraw. Może być, Lucy? - zapytała, spoglądając badawczo w czarne tęczówki swojej uczennicy. Jasnowłosa spięła się nieznacznie, ale kiwnęła głową. Shigatsu uśmiechnęła się do niej, po czym wróciła do podziwiania miasta. Nie pierwszy raz była w Sunie, ale zawsze uderzało ją jak bardzo różniła się od jej rodzimej wioski. Budowle były wysokie, pozornie nieforemne i jednolite, drogi kręte i pełne pyłu, a dom Kage, który właśnie wyrósł przed ich oczyma, przypominał raczej gigantyczną babkę piaskową niż budynek.
Lucy odnosiła natomiast zupełnie inne wrażenia. Znała dość dobrze ambasador Suny w Konohagakure, panią Nara Temari, często słyszała jej historie o rodzimej wiosce lub rządzącym nią bracie i teraz, kiedy w końcu miała okazję obejrzeć pierwsze, a w bliskiej perspektywie także drugie, wydawało jej się to jak jakiś niesamowity sen. Wszystko było inne, ciekawsze, bardziej egzotyczne. Nawet usiłujący ukryć zdenerwowanie strażnik wydawał się dużo bardziej barwny niż ci, którzy strzegli bramy w Wiosce Liścia.
Wnętrze budynku było znacznie przytulniejsze niż jego fasada. Okrągłe okienka wpuszczały dość sporo światła, które złociło ściany i zmieniało wszechobecny kurz w roztańczony, złoty pył. Po chwili stanęli pod dużymi drzwiami, a strażnik powoli zaczął się wycofywać. Jeśli rozwydrzona kobieta miała oznaczać kłopoty, to nie chciał być z nimi utożsamiany.
- Oto gabinet Kazekage. Prawdopodobnie wypełnia właśnie dokumenty, więc radziłbym... - ciągnął niemalże błagalnie, ale ruda kobieta nie słuchała. Kiedy tylko padło słowo "dokumenty", energicznie zastukała do drzwi, prawdopodobnie przyprawiając pogrążonego w papierach mężczyznę o łagodny zawał serca. Lucy drgnęła, strażnik dyskretnie się wycofał, a po chwili z wnętrza cichego pomieszczenia rozległ się lekko zachrypnięty głos.
- Wejdź, proszę. - Shigatsu chwyciła klamkę w jedną rękę, drugą kładąc na ramieniu białowłosej Lucy dla dodania jej otuchy, po czym weszła.
- Senno Shigatsu, oficjalny wysłannik Mukogawa-gakure oraz sprawująca obowiązki Mirakage. - przedstawiła się na wstępie, śmiało patrząc w oczy czerwonowłosemu młodzieńcowi, który odwzajemniał spojrzenie z niezmąconym spokojem.
- Tak, zostałem powiadomiony o twoim przybyciu, Shigatsu-san. - odparł, przenosząc bezwiednie przeszywający wzrok na białowłosą, pod którą niemalże ugięły się kolana.
- Strażnik, który łaskawie nas tu doprowadził, twierdził co innego. Podejrzewam błąd w komunikacji na niższym szczeblu, Kazekage-sama.  - szarooka zauważyła spojrzenie przywódcy wioski i ruchem ręki zmusiła Lucy do wyjścia o krok do przodu. - Wybacz moje zaniedbanie, Kazekage-sama. To Lucy. - przedstawiła ją, a wymieniona skinęła głową, nie mogąc wymówić ani słowa. Oczy Kazekage wydawały się ją hipnotyzować bez reszty. Ich kolor przypominał jej parę jadeitowych kolczyków, które czasem nosiła jedna z kobiet pracujących w sierocińcu. Były jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie było jej dane wtedy oglądać, jednak w porównaniu ze świdrującymi oczami siedzącego za biurkiem mężczyzny wydawały się zwykłym świecidełkiem.
- Nie wymagam formalności w prywatnej rozmowie. Wystarczy Gaara. - odparł po dłuższej chwili, ponownie spoglądając na wyższą kobietę. Na jej ustach wykwitł niewielki uśmiech.
- Dorosłeś odkąd cię ostatnio widziałam, Gaara-kun. Pozycja Kage zaskakująco ci pasuje. Ale teraz nie pora na pogawędki. - ucięła, poważniejąc. Gaara wydawał się nie zmienić wyrazu twarzy.
- W rzeczy samej. Z tego co zrozumiałem z twojej wiadomości, przybywasz w sprawie związanej z ekstradycją. Jako pełniąca obowiązki naczelnika wioski oczywiście zdajesz sobie sprawę, z jak horrendalną ilością dokumentacji jest to związane. Tym bardziej, że nie przypuszczam, aby w naszym więzieniu znajdował się ktokolwiek, kto mógłby być obiektem zainteresowania wymiaru sprawiedliwości, który reprezentujesz. Co więc sprowadza cię do Suny, Senno Shigatsu-san? - cała przemowa, dość długa jak na osobę która ją wygłaszała, była prowadzona tym samym, spokojnym tonem, jednak w jego postawie rudowłosa wyczuła nieznaczne napięcie. Doskonale była w stanie je zrozumieć, wszak odmówiła dokładniejszych informacji w tej sprawie, a jakiekolwiek działania znacznie utrudniał fakt, że Kraj Szkła oficjalnie nie należał do sojuszu Shinobi, który został utworzony po Czwartej Wielkiej Wojnie. Sprawa zakrawała na polityczną torturę.
- Ekstradycja to bardzo wąskie określenie sprawy. Nie spodziewam się, aby poszukiwana osoba została schwytana. Szczerze powiedziawszy, nie jestem nawet pewna jej miejsca pobytu.  - wyznała niegłośno. - Jedyne co wiem, to że opuściła Kraj Szkła od trzech do czterech tygodni temu, i że nie znajduje się nigdzie w pobliżu terenu Konohy. Jest lub była obywatelką Suny i mam prawo przypuszczać, że nadal tu przebywała bądź przebywa, posiadam także jej dokładny opis. Moja oficjalna prośba do ciebie, Kazekage, to przeszukanie wioski oraz przyległych do niej terenów najdyskretniej jak tylko możliwe. - wyłożyła, obserwując jak na czole czerwonowłosego młodzieńca formuje się pionowa zmarszczka.
- A dlaczego miałbym przystać na tę prośbę, Shigatsu-san? Dlaczego żądasz, abym niepokoił swoich obywateli w poszukiwaniu kogoś, kogo równie dobrze może tu nie być? - indagował, zaplatając ramiona na piersi. Był zaznajomiony z co bardziej... ekscentrycznymi przepisami innych krajów, wiedział więc, że używanie lalkarstwa w walce było według przepisów Kraju Szkła nielegalne. Jednak jego kraj był ojczyzną wszelkich jutsu bazowanych na niciach czakry, w tym sztuki używania lalek bitewnych, stąd też brało się jego sceptyczne nastawienie do sprawy. Ponadto swoją pobieżną znajomość z Senno Shigatsu kojarzył z niezbyt dla siebie przyjemnym okresem dzieciństwa.
- Możesz mi wierzyć, Gaara-kun, że oskarżenia które niosę nie są bezpodstawne. - zapewniła, wyciągając z przypiętej do pasa sakwy obszerny zwój. Zanim jednak go poda, chciała słownie przekazać Gaarze, czego dokonała ścigana przez nią osoba. Chciała zobaczyć w jego oczach, że zrozumiał jej prośbę.
- Czego więc mógł dokonać jeden z obywateli Suny, że postanowiłaś ryzykować taką podróż? - pionowa zmarszczka wydała się pogłębić.
- Pomijając wykroczenie nieistotne dla waszego wymiaru sprawiedliwości jaką jest samo używanie marionetek do walki, rzeczona osoba jest niebezpodstawnie podejrzewana o używanie do ich produkcji żywych ludzi. - skóra Gaary ścierpła, kiedy usłyszał te słowa. W lokalnym prawie stanowiło to poważne przestępstwo, a na dodatek w jednym z raportów, które przed chwilą czytał, znajdowała się wspominka o kilku niewyjaśnionych zniknięciach - choć w tamtych przypadkach najbardziej oczywistym wyjaśnieniem zdawała się być dezercja. Nie widział jednak powodu, aby przeszukiwać dla tej jednej osoby całą wioskę.
- Czy to wszystko? - Shigatsu uśmiechnęła się cierpko. To była jedynie techniczna strona prośby. Znając przeszłość obecnego Kazekage wierzyła, że druga część oskarżenia wywoła w nim silniejszą reakcję.
- Niestety nie, Gaara-kun. Rzeczona osoba dwukrotnie dokonała zamachu na Mirakage. W pierwszym zginęła jego żona, Senno Tenshi, a ja sama ledwo uszłam z życiem. - Lucy, do tej pory wpatrująca się w ściany i zerkająca niepewnie na rudowłosego, gwałtownie zwróciła głowę w stronę swojej opiekunki. Nie miała o tym wszystkim najmniejszego pojęcia, Shigatsu nigdy wcześniej jej o tym nie mówiła. Zapytana o cel misji mówiła tylko o podróży, dyplomacji i negocjacjach. A nawet jeśli wspomniała o poszukiwaniach, to przemilczała w całości swoje osobiste zaangażowanie w sprawę. Rudowłosa kobieta, świadoma szoku w spojrzeniu swojej podopiecznej, poczuła jak jej pierś przygniata ogromny ciężar, który w połączeniu z gorącem i wszechobecnym kurzem niemalże pozbawiał ją oddechu. Gaara opuścił nieznacznie głowę, jednak wyraz jego twarzy dalej był nie do odczytania.
- A drugi zamach? - przerywający ciszę głos mężczyzny wydawał się jeszcze mocniej zachrypnięty niż wcześniej. Shigatsu z trudem nabrała powietrza zanim odpowiedziała na jego pytanie.
- Drugi zamach pozbawił życia mojego brata oraz skazał ojca, Senno Hono, na zniedołężnienie. Z powodu jego ciężkiego stanu to na moich barkach spoczywa większość obowiązków Mirakage. Obiecałam jednak sobie, że nie obejmę urzędu, dopóki sprawca nie zostanie osądzony. - zamilkła na moment, patrząc niepewnie na opuszczoną głowę oraz ramiona Kazekage. Znał następstwa takich zamachów, wiedział jak wpływały na ludzi i jacy musieli być ci, którzy ich dokonywali. Mimo że nigdy nie miał matki, mógł wyobrazić sobie ból jaki powodowała jej strata, a choć kiedyś nienawidził swojego ojca, sam również boleśnie odczuł jego stratę. Słuchając jej słów zdał sobie sprawę, że oboje zmienili się przez te wszystkie lata, odkąd po raz pierwszy natknęli się na siebie w Sunie. Poczuł swego rodzaju więź z tą kobietą, więź zrodzoną ze znajomego bólu.
- Jako Kazekage przychylam się do twojej prośby, Shigatsu-san. - oznajmił, podnosząc głowę. Jego ręka już wcześniej bezwiednie zacisnęła się na ubraniu w miejscu serca, jednak kiedy jego wzrok znów padł na dyplomatkę, zauważył iż ona również powtórzyła ten gest.
- Największe dzięki, Kazekage Gaara-kun.

======



Rozdział napisany po dwuletniej przerwie. Mam nadzieję, że widać poprawę stylu ^^'
Tak więc pojawia się Gaara, będący jedną z niewielu postaci kanonicznych, które rzeczywiście występują. Ale nie będę spoilerować c: Zaczyna się również na dobre wątek przeszłości Shigatsu oraz tego, co tak naprawdę skłoniło ją do podróży po Wielkich Nacjach. Od tego momentu rozdziały powinny być mniej-więcej podobne objętościowo, czyli (jak na mnie) długie jak cholera. Oh, i będę zmieniać narratora co 3 rozdziały z trzecio- na pierwszoosobowego i z powrotem. Taki kaprys artystyczny. 
Kolejny rozdział w okolicach świąt.

1 komentarz:

  1. Pomyślałbyś kiedyś, że tak się to wszystko ułoży?
    Ja nie.
    Nigdy.
    Może po prostu nie dopuszczałam do siebie tej myśli.
    Nie sądziłam, że jest do tego zdolny.
    Nie sądziłam, że jest na tyle silny.
    Myślisz, że chciał Ci odpłacić, za to, że kiedyś też to zrobiłeś?
    Nie sądziłam, że da mu radę.
    Mord za mord.
    Teraz już jesteśmy straceni.
    Tobirama?
    Proszę Cię, powiedz coś . .


    Zapraszam na http://different-konoha.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń