wtorek, 19 lipca 2016

Kage Incognito: Prolog

Było ciemno.... A właściwie nie było. Było zielono. I zimno. Po chwili dotarło do mnie, że kłębiąca się wokół zieleń jednak nie jest powierzem ani światłem, ale masami zimnej, zielonkawej wody. Poczułam panikę, wdzierającą się wraz z wodą do moich wnętrzności. Zaczęłam rzucać się, mącąc już i tak mętną ciecz, jednak bez efektu. Próbowałam krzyczeć, ale jaki ma sens krzyczeć pod wodą? Traciłam siły, w oczach wzbierała mi ciemność, czułam lodowate dłonie śmierci zaciskające się na moich ramionach, ciagnąc mnie w dół, coraz niżej, aż w końcu...
- Sensei? Obudź się! SHIGATSU...!
Usiadłam gwałtownie, a moja uczennica odsunęła się, przestraszona tym nagłym zrywem, jednak po chwili znów była przy mnie, z butelką wody i wyrazem strachu ale i determinacji w oczach. Skuliłam się, byłam roztrzęsiona i mokra od potu. Chciało mi się płakać, ale bałam się zdyskredytować w oczach dziewczyny. Z ulgą się napiłam i otuliłam kocem.
- Wszystko w porządku, Lucy. Miałam zły sen, to wszystko. - Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na nią już nieco spokojniejsza. - Idź spać. Potrzymam wartę. - W odpowiedzi wzruszyła ramionami i położyła się obok mnie. Widać była zbyt zmęczona, żeby rozmawiać.
Nie dziwiłam się. W sumie głupio zrobiłam, każąc jej objąć pierwszą wartę. Po co zresztą w ogóle wystawiłam? Potarłam czoło w zamyśleniu. Ano tak. Zwierzęta, Akatsuki, zabłąkany kunai, maniakalny morderca albo wynajęty przez Supai zbir. Oparłam się o drzewo. Mimo wszystko, to jeszcze dziecko. Nie powinnam na wstępie kazać jej przez pół nocy nie spać i rozglądać się za niebezpieczeństwami, które mogę ściągnąć na jej głowę... Westchnęłam cichutko, rozwiązując warkocz i wyciągając szczotkę z sakwy. Następnym razem - pomyślałam, rozczesując powoli włosy, lśniące złotem i krwią w słabym świetle ogniska - podzielę noc na trzy warty po trzy godziny. Ja wezmę pierwszą i trzecią, a jej zostawię drugą. Powinna się wdrażać powoli. - Kontynuowałam rozmyślania, zaplatając ponownie warkocz i wiążąc ochraniacz na czole. O rany. Naprawdę jesteś beznadziejną nauczycielką, Shi. Nawet jej nie wytłumaczyłaś JAK się trzyma wartę. Czy ona w ogóle wie, kiedy należało mnie obudzić? Czy umie określić godzinę bez zegarka? Na pewno umie, broniłam się sama przed sobą,  przecież czegoś ich w tej akademii uczą... Prawda?
Chowając szczotkę poczułam pod palcami śliską powierzchnię fotografii. A może by tak ją wyjąć i popatrzeć trochę, tak tylko, żeby nie zapomnieć? Pogładziłam delikatnie pamiątkę, ale jej nie wyjęłam - bo i po co? Gapieniem się nie przywrócę nikomu życia, a jedynie rozpalę nienawiść, a nienawiść jest trucizną dla duszy. Tak przynajmniej twierdziła moja matka. Zresztą, jestem na warcie, powinnam wziąć się w garść.
Trochę nerwowo dźgnęłam żarzące się węgielki, które zatrzeszczały z urazą, a jeden nawet wypuścił na mnie iskry z oburzeniem. O czym to ja... Ano tak. Rano będę musiała ją gruntownie przepytać i ewentualnie douczyć. Na szczęście Lucy jest wcale niegłupia i szybko się uczy. Szczerze powiedziawszy, tylko dzięki temu zgodziłam się ją zabrać.... No dobra, tak naprawdę wzięłam ją dlatego, że i tak niedługo opuściłaby sierociniec i wyruszyła za mną. Ale tamto też. Zresztą, kto wie? Może wcale by za mną nie poszła? Dość szybko nawiązuje znajomości. Może zostałaby ze swoim nowym opiekunem, podjęła się dalszego szkolenia, ustatkowała... Potrząsnęłam głową. To nie w jej stylu. Zresztą... Teraz za późno już by o tym myśleć. Znalazła mnie, a ja zgodziłam się zabrać ją ze sobą i uczyć. Nie ma sensu dalej roztrząsać. Wpatrzyłam się w resztki ogniska, wdychając zapach ognia i wytężając zmysły. W ten sposób dotrwałam aż do rana.


===
Witam bardzo serdecznie zarówno starych jak i nowych czytelników. Oto w Wasze rączki oddaję prolog do mojego pierwszego-ewer-napisanego OCfiction, z moją pierwszą-ewer-świadomie-zaprojektowaną OC. Tak, dobrze widzicie: Ćma wcale nie była pierwsza. 
Z założenia ta historia będzie sporo dłuższa i (żetakpowiem) gęstsza. Dużo też się będzie działo po zakończeniu "głównej" linii fabularnej, czyli akcji właściwej. Krótko mówiąc, dostaniecie końcowoseryjne fillery w formie niekończącego się (teoretycznie) epilogu, a także omake'a, tudzież historii alternatywnej. 
Rozgadałam się... W dużym skrócie, zapraszam na kolejną podróż, tym razem z czerwonowłosą Shigatsu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz